![]() |
Fot. Robert Dębowski/Wikimedia |
Rynek hotelowy w Berlinie wzrósł w ciągu ostatniej dekady. W roku 2011 w mieście było zarejestrowanych 769 hoteli, czyli o 38 proc. więcej niż dziesięć lat wcześniej. W budowie znajduje się 45 kolejnych hoteli. Jednak pomimo rozprzestrzeniania się kryzysu w strefie euro, co ogranicza rozwój rynku turystycznego, wykorzystanie pokoi w berlińskich hotelach w pierwszym półroczu 2012 wzrosło o 4 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Według zarządu miasta w roku 2011 odnotowano 22,3 mln noclegów w hotelach, czyli o 7 proc. niż w roku 2010.
Jednak mimo wzrostu liczby turystów, ceny pokoi stanęły w miejscu. Średnia cena pokoju w hotelu w Berlinie w roku 2011 wynosiła 87,13 euro (109,49 USD) i była niższa o 4,03 proc. w stosunku do średniej ceny z roku 2007.
Ursula Kriegl, szefowa Jones Lang LaSalle Hotels Germany, mówi dziennikowi „Wall Street Journal”, że ceny hoteli w Berlinie są stosunkowo niskie, szczególnie w porównaniu do innych miast europejskich.
Odchodzenie gości, szczególnie młodych, od noclegów w tradycyjnych hotelach najlepiej pokazują szacunki przedsiębiorców i zarządu miasta z których wynika, że w roku 2011 ok. 5 mln turystów odwiedzających Berlin, zatrzymało się w prywatnych apartamentach wakacyjnych.
Dokładne dane dotyczące apartamentów na wynajem i właścicieli nie są dostępne, bo jako osoby nie prowadzące działalności gospodarczej, nie muszą ich rejestrować. W dodatku właścicielami wielu nowych, powstałych specjalnie z myślą o wynajmie apartamentów, są obcokrajowcy, wśród których jest wiele osób z południa Europy. Pieniądze lokują w nieruchomościach w Berlinie, gdyż ich zdaniem są to bardzo bezpieczne inwestycje.
Działalność gospodarczą prowadzą natomiast osoby zarządzające kilkunastoma, czy kilkudziesięcioma mieszkaniami, czy apartamentami. Ceny, w bazie nie hotelowej, zależą od komfortu, lokalizacji i wyposażenia i wahają się od 15 euro za noc w hostelu z piętrowymi łóżkami, do 300 euro za penthouse.
Wzrost popularności indywidualnych obiektów zakwaterowania szczególnie widoczny jest na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Zdaniem specjalistów, m.in. z portalu Wimdu, który wynajmuje obecnie około tysiąca mieszkań w Berlinie, jest to ściśle związane z rozwojem Internetu i portali społecznościowych, które są doskonałym kanałem sprzedaży.
„Mamy ogromny problem", mówi Thomas Lengfelder, dyrektor Dehoga, stowarzyszenia hotelarsko-gastronomicznego skupiającego 75 tys. członków. Jego zdaniem bardzo duży, negatywny wpływ na ceny hoteli mają mieszkania i apartamenty na wynajem. Mogą sobie pozwolić na niższe stawki, bo nie podlegają żadnym przepisom, podczas, gdy hotele muszą inwestować tysiące euro w bezpieczeństwo, ochronę przeciwpożarową i płacić podatki.
W roku 2010 zarząd Berlina wprowadził regulacje, zgodnie z którymi budynki posiadające ponad tuzin miejsc noclegowych na wynajem, podlegają takim samym przepisom jak hotele. Jednak nie powstrzymało to inwestorów. Dlatego miasto rozważa obecnie wprowadzenie przepisów nakładających obowiązek uzyskania zezwolenia na prowadzenie apartamentów, pod rygorem 50 tys. euro kary.
Zdaniem właścicieli apartamentów próby regulowania tego rynku będą miały na niego niekorzystny wpływ. Sceptyczna jest również Dehoga, która uważa, że miasto w pierwszej kolejności powinno skupić się na egzekwowaniu istniejących już regulacji.
Zdjęcie: Berlin nocą.