 |
| Fot. apsz |
Od 1988 roku rynek hotelowy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej wzrósł z około 3 mln do niemal 5 mln pokoi, przy rocznej stopie wzrostu na poziomie 1,9 proc.. Wzrost był bardziej odczuwalny w wybranych segmentach rynku, niektórych lokalizacjach oraz zależny od wielkości obiektów i ich typu. Liczba pokoi w segmencie ekskluzywnym (upscale) wzrosła 428% proc. w ciągu ostatnich 27 lat. Na drugim miejscu znalazły się hotele luksusowe z dynamiką wzrostu na poziomie 204 proc., zaś na kolejnym pokoje w hotelach klasy wyższej średniej (upper-midscale) – 152 proc. Liczba pokoi w hotelach zlokalizowanych na terenach podmiejskich wzrosła o 90 proc., międzystanowych o 80 proc., na lotniskach o 70 proc., zaś w małych miastach o 59 proc. Największy wzrost odnotowały hotele o wielkości 75 do 149 pokoi (wzrost o 156 proc.). Segment obiektów o przedłużonym pobycie zwiększył podaż pokoi o 2000 proc., zaś segment apartamentowców o 350 proc. pokoi. Powyższe, bardzo interesujące, dane zostały przedstawione przez Steve Hood’a, wiceprezesa ds. badań w firmie STR, podczas dorocznej konferencji Hotel Data zorganizowanej przez STR oraz portal Hotel News Now.
Hood dodał, że rekordowy pod względem otwarć nowych obiektów był rok 1998, gdy pierwszych gości przyjęło 1754 hoteli (to więcej niż działało wówczas w Polsce – przyp. Redakcji). Natomiast najmniejszą liczbę hoteli otwarto w latach 2011 i 2012: odpowiednio 388 i 434. W roku 2009 co miesiąc otwierano średnio 12-13 tys. pokoi, ale w latach 2013 i 2014 liczba ta spadła do 4 i 5 tys. miesięcznie. Liczba zamknięć hoteli osiągnęła szczyt w roku 2005 roku, gdy zaprzestały działalności 844 hotele (odpowiada to połowie hoteli działających wówczas w Polsce). W latach 2012 i 2013 liczba zamykanych hoteli spadła do odpowiednio 170 i 162.
Dwa miliony nowych pokoi hotelowych w USA w ciągu 25 lat daje wzrost na poziomie ok. 66 proc. Dla porównania w ciągu takich samych 25 lat (okres 1989-2014) wzrost liczby pokoi w hotelach w Polsce wyniósł 260 proc.* W roku 1989 w Polsce funkcjonowało ok. 460 hoteli dysponujących niespełna 30 tys. pokoi. W lecie bieżącego roku turystów przyjmuje 2150 hoteli oferując przeszło 108 tys. pokoi. Liczba hoteli w latach 1989-2014 wzrosła o ponad 367 proc. Zatem, w porównaniu ze wzrostem rynku hotelowego w USA, wyniki Polski przedstawiają się imponująco. Trzeba jednak pamiętać, że do roku 1989 w Polsce nie było wolnego rynku, a realia gospodarki socjalistycznej „reglamentowały” nie tylko mięso, cukier, czy papierosy, ale także budownictwo hotelowe i (np. poprzez ograniczenia meldunkowe) wpływały na sposób korzystania z obiektów noclegowych. Zatem 25 lat temu, po wprowadzeniu zasad gospodarki rynkowej, polski rynek hotelowy był rynkiem zdecydowanie nienasyconym. Zważywszy, że w Stanach Zjednoczonych, od ich utworzenia w roku 1776, zawsze panował wolny rynek, trudno uznać rok 1989 za porównywalny „punkt startu”. Warto zwrócić uwagę na to, iż przy bardzo dynamicznym wzroście rynku hotelowego w Polsce, wzrost całego rynku miejsc noclegowych w obiektach zbiorowego zakwaterowania był stosunkowo niewielki i wyniósł tylko nieco ponad 6 proc. Natomiast liczba turystycznych obiektów zbiorowego zakwaterowania, czyli hoteli, moteli, pensjonatów, domów wycieczkowych i wypoczynkowych, schronisk, etc., wzrosła o 20,7 proc. Liczby te nie imponują i mogą dawać zwodnicze pojęcie, że w ciągu ostatnich 25 lat na rynku noclegowym (wyłączając oczywiście hotele) działo się bardzo mało. Poparciem tezy, że tak nie było niech będzie rynek obiektów wczasowych. W roku 1989 obiektów takich, przeważnie sezonowych i utrzymywanych przez rozmaite zakłady pracy, było ponad 4,3 tys. i oferowały one niemal 320 tys. miejsc noclegowych. Dziś takich ośrodków jest tylko nieco ponad tysiąc i mają do zaoferowania ok. 111 tys. miejsc noclegowych.
* - wszelkie wyliczenia, symulacje i dane liczbowe oparto na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego ze względu na brak innych danych dotyczących porównywalnego okresu
Zdjęcie: Widok z Empire State Building na dolny Manhattan w Nowym Jorku.