Hotelarstwo
Dzisiaj jest: Piątek, 19 Kwiecień 2024, imieniny Adolfa i Tymona
Szukaj w serwisie:    

Myślisz o inwestycji? Planujesz hotel? Obiekt hotelarski?
Pomyśl komu zawierzasz  2023-09-10

Czy powierzysz oszczędności przypadkowej osobie, bo obieca je pomnożyć? I zapewni Cię, że jest ekspertem od pomnażania? A swoje zdrowie komuś, kto powie o sobie: jestem lekarzem? A może swoje nastoletnie dziecko wyślesz na wycieczkę z obcymi facetami? Bo powiedzą, że są opiekunami? Nie?
To czemu los kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu milionów złotych powierzasz komuś, kto powie o sobie: hotelarz?

Tekst oryginalny: 14 kwietnia 2013 roku
Ostatnia aktualizacja 10 września 2023 roku

W każdej branży są początkujący, adepci, przeciętni, ponad przeciętni, doświadczeni i eksperci

Przykłady można mnożyć do znudzenia. Skomplikowanych, wartych setki milionów maszyn, wymagających od operatora wieloletniego doświadczenia - nie powierza się młodym pracownikom. Olbrzymimi statkami na oceanach nie dowodzą kapitanowie pływający dopiero kilka lat. Pracy anestezjologa nie wykonuje przypadkowa osoba, która w harcerstwie pracowała w szpitalu polowym na obozie letnim. Konstrukcji mostu autostradowego, tunelu pod górą, wysokościowca nie projektuje student politechniki czy inżynier z licencjatem, tylko doświadczony w budownictwie zespół inżynierów-konstruktorów.

Hotelarstwo to szerokie pojęcie

Hotelarstwo - to pojęcie niezwykle szerokie. Mieści w sobie skrajności tak dalekie, że czasami aż trudne do uwierzenia. Kilka pokoi na wynajem w Zakopanem, kilkuset pokojowy wielogwiazdkowy hotel, pensjonat w lesie nad jeziorem, markowy hotel sieciowy przy lotnisku, nieduży trzygwiazdkowy hotel w mieście powiatowym, duży hotel SPA nad morzem, motel przy drodze krajowej, hotel przy centrum kongresowym, budżetowy hotel w Ustrzykach Dolnych i hotel w Berlinie, ośrodek wypoczynkowy po Poznaniem i pięciogwiazdkowy hotel w centrum Gdańska, pokoje do wynajęcia w Ciechocinku i kilkuset pokojowe prywatne sanatorium tamże - to wszystko jest hotelarstwo.

Hotelarstwo ma różne poziomy wtajemniczenia

Z ŻYCIA WZIĘTE

Małżeństwo przygotowuje się do budowy czterogwiazdkowego hotelu. Niemałego: ponad 90 pokoi, basen, sale konferencyjno-bankietowe. Inwestycja na ponad 60 milionów złotych, w ponad połowie kredytowana przez bank.

Jaki to projekt?

Całość w pięknym parku starych drzew, obok dużej atrakcji turystycznej na skalę europejską. W mieście  powiatowym, będącym rozpoznawalną marką samą-w-sobie, ale z uwagi na bliskość dużego miasta wojewódzkiego traktowanym przez turystów jako: "atrakcja na jednodniową wycieczkę, bez noclegu".
Potencjał w lokalizacji jest więc duży, ale rynek trudny bo konkurencja dużego miasta jest silna.

Z tego powodu inwestycja wymaga wyjątkowo rozważnego przemyślenia i przemyślnego zaprojektowania. W tym -  precyzyjnego skalkulowania funkcji przyszłego hotelu, dla racjonalnego kompromisu - wynikającego ze znajomości potrzeb klientów versus istniejąca oferta konkurencji.

Spotykam się z inwestorami, rozmawiamy.
I w trakcie rozmowy z ich ust słyszę coraz bardziej dziwne pomysły. Pytam o źródło inspiracji. W odpowiedzi słyszę: "doradza nam lokalny hotelarz". Z ciekawości pytam kto taki.
Okazuje się, że pod miastem jest zajazd. Nieskategoryzowany. Istniejący tam od zawsze, co oznacza że od połowy lat 70-ch XX wieku. Mający 8 pokoi. Typowa przydrożna gastronomia z noclegami. I tym zajazdem od trzech lat kieruje osoba najęta przez właściciela, która w ostatnich latach poprawiła jakość jedzenia i obsługi w restauracji, co miejscowi sobie cenią, a wcześniej prowadziła w dużym mieście Dom Turysty.
Państwo się poznali i są w dobrych relacjach.

I oto rozsądni ludzie, którzy mają duże, dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, którzy zaczęli wydawać kilkadziesiąt milionów złotych na niełatwy projekt hotelarski, są skłonni zawierzyć osobie, której całe doświadczenie hotelarskie - to przydrożny zajazd z restauracją i pokojami gościnnymi, a wcześniej Dom Turysty.
Dziwię się.
Będzie budowany niemały, czterogwiazdkowy hotel, rozmawiamy o międzynarodowych markach, i nagle doradcą okazuje się "pan z zajazdu". Który ku radości inwestorów "już zgodził się z nimi związać i im hotel poprowadzić". A oni są temu rozwiązaniu poważnie radzi, bo przecież: "hotelarz to hotelarz".
Tymczasem "hotelarz" z przydrożnego zajazdu doradza jak sam umie. Nie ma co przytaczać jego światłych rad.

Zdumiewające, że dla części inwestorów: hotelarz to hotelarz

Z ŻYCIA WZIĘTE

Inwestorzy budują hotel. Mąż buduje a żona odpowiada za całą resztę. Budynek jest w stanie prawie developerskim, więc "najwyższa pora zatrudnić hotelarza, bo za pół roku otwarcie". Poproszony, przyjeżdżam na budowę.

Architekt wykonał dobrą pracę, budynek ładny. Z jego układem wnętrz i funkcjonalnością dużo gorzej, ale to wciąż słabość większości polskich architektów: nie znają się na projektowaniu obiektów hotelowych a projektują. Pecunia non olet.

W trakcie obchodu budynku od piwnic po poddasze pokazuję i tłumaczę: co jest źle i dlaczego, podpowiadam też od razu jak rzecz uratować. Pokazuję wyłącznie te rzeczy, które są jeszcze do uratowania, choć wymagają poniesienia dodatkowych kosztów.

Pani jest oburzona, bo ten projekt jej konsultował hotelarz.
Nienachalnie dopytuję o szczegóły. "Hotelarz" okazuje się być wykładowcą katedry turystki w powiatowej filii lokalnej wyższej uczelni, a kiedyś był kierownikiem recepcji w hotelu Orbisu w Poznaniu. Był kierownikiem przez kilkanaście lat ale blisko pięćdziesiąt lat temu.

Pani decyduje się mnie zatrudnić, rozmowa schodzi na warunki finansowe. Po chwili jest oburzona kwotami, spodziewała się najprawdopodobniej, że ja pracuję dla idei. W dodatku ona zapłaci po otwarciu hotelu, jak będzie zadowolona. No i będę mógł sobie wpisać, że tak wspaniały hotel wspomagałem doradztwem.

Uprzejmie żegnam się, szczerze życząc sukcesu.

Pani informuje mnie na odchodne że nie ma sprawy, ona rozmawia jeszcze z innymi doradcami. Poza tym, dziewczyna jej syna studiuje w Poznaniu hotelarstwo na prywatnej uczelni, więc w zasadzie to wystarczy.

Z ŻYCIA WZIĘTE

Po seminarium prowadzonym przeze mnie na targach, podchodzi do mnie bardzo młoda kobieta. Dziękuje, gratuluje, podziwia. Miło. Stwierdza, że zainspirowana moim życiorysem, też postanowiła zająć się doradztwem hotelarskim. Wyjmuje tablet i pokazuje swoją stronę w internecie. Dobra domena, wpadający w ucho i budujący zaufanie adres, świetnie zrobiona strona. Oglądając, ma się wrażenie dużej firmy konsultingowej, zwłaszcza że często pojawia się słowo "zespół", choć nigdzie nie ma ani jednego nazwiska. 
Z ciekawości, zaraz po pogratulowaniu "koleżance po fachu" wyboru tego czym chce się w życiu zajmować, pytam o jej doświadczenie i praktykę.

I co się okazuje?
Że przez dwa lata, w trakcie studiów licencjackich, pracowała w Ibisie w Szczecinie w recepcji, że w sezonie letnim pomaga mamie która ma mały, nieskategoryzowany "pensjonat" w Świnoujściu oraz, że pomagała dorywczo koledze w otwarciu dużego pensjonatu w centrum Świnoujścia. I już.
To wszystko, całe jej doświadczenie hotelarskie.

KTO WAM TO POLICZYŁ?

"Basenu nie robimy, bo to potem tylko koszty są" - tego typu pewniki o basenie, klubie hotelowym, SPA, barze, liczbie pokoi - słyszę przy niejednej inwestycji.
Gdy pytam o źródła i szczegóły tej wiedzy, moi rozmówcy powołują się enigmatycznie na rozmowy z wykonawcami, znanym im hotelarzem albo powszechne przekonanie. Gdy dopytuję, ile ich znajomego hotelarza kosztuje basen - nie wiedzą: "on sam nie wie, ale mówił że drogo".

Co to znaczy "drogo"? Dla kogo drogo?
A ile nie będzie zarabiał projektowany hotel nie mając basenu?
Czy ~2 tys. złotych kosztów ogrzania wody i wentylacji basenu miesięcznie to dużo? Przecież to zależy. Jeżeli za pozostałe media hotel będzie płacił ~30 tys. zł miesięcznie - to zupełnie niedrogo. Jeśli jednak 6 tys. złotych - to wciąż warto się zastanowić nad basenem a nie skreślać go z góry, tylko wpierw analizując co właściciel hotelu straci wraz z nieposiadaniem basenu. I w jednych przypadkach nie będzie sensu budowania basenu, a w innych sens, ba konieczność budowy hotelowego basenu wciąż będzie.

Zastanawia mnie wiara, bo przecież nie lekkomyślność?

Skąd bierze się to wiara inwestorów, że każdy kto otarł się o pracę w branży hotelarskiej to 'hotelarz'? Że "się zna". Czemu, są skłonni ryzykować własny majątek i kredyt idący w miliony złotych, wierząc że osoba posługująca się tytułem "architekt" zna się na hotelarstwie, podobnie jak pan prowadzący przydrożny zajazd z pokojami lub studentka hotelarstwa?

Nie dość, że NIE KAŻDY zna się na hotelarstwie, to na dodatek - hotelarstwo ma RÓŻNE POZIOMY wtajemniczenia

Jak dobrać doradcę w hotelarstwie?

Doradcę dobiera się według klucza: szukam osoby mającej praktykę i doświadczenie w tym obszarze hotelarstwa, w którym zamierzam zainwestować.

Planujesz zajazd z pokojami przy powiatowej drodze?
Szukaj kogoś, kto taki zajazd prowadzi lub niedawno prowadził. Z sukcesami. I bardzo ważne: przy podobnej drodze jak w twojej lokalizacji, a nie drodze tuż przy strefie ekonomicznej, drodze z parkingiem tuż nad jeziorem, albo na przedmieściach dużego miasta.
Analogiczny obiekt w analogicznej rodzajowo lokalizacji.

Planujesz hotel wypoczynkowy? Trzygwiazdkowy? W górach?
Szukaj hotelarza, który ma w swoim dorobku kilka takich właśnie obiektów, dokładnie - w górach. Który je otwierał i prowadził przez kilka sezonów. Z sukcesami. Bo hotelarz, który pracował lub pracuje w np. hotelach biznesowych w centrach miast, albo nad morzem, czy nad jeziorem - nie będzie dla ciebie dobrym doradcą, jeśli otwierasz hotel w górach. Bo pracuje i ma doświadczenia z zupełnie innego świata hotelarskiego.

Oczywiście, w jednym i drugim przypadku będzie wiele podobieństw w typie obiektu. I jego funkcjach. Ale to tyle.

Różnice bywają tak duże, jak między super sportowym Ferrari a dostawczym Fordem.
I to i to na literę "F", i to i to ma cztery koła i kierownice, ale na tym podobieństwa się kończą.

Zatem, jeśli planujesz ekonomiczny hotel 2* - to nie słuchaj porad kogoś, kto pracował w 4*, 5* hotelach SPA. Taka osoba nie ma pojęcia o tym jak powinien wyglądać, jak działa i jak na co dzień funkcjonuje i czego wymaga dla rynkowego powodzenia hotel jaki planujesz.
I odwrotnie: planujesz hotel 4*? Nie słuchaj rad osoby, której doświadczenie zamyka się co najwyżej w hotelach 3* lub epizodycznie obejmuje hotel 4*. Taka osoba nie pomoże.

W Polsce jest kilku mistrzów branży hotelarskiej, nie kilkunastu, czy kilkudziesięciu. Kilku.

Osób z wiedzą, doświadczeniem, kompetencjami i praktyką tak szerokimi, że gwarantują dobre doradztwo w każdym obszarze i aspekcie hotelarstwa, przy każdym rodzaju obiektu, w każdej lokalizacji i na każdym etapie.
Już pierwsza rozmowa z nimi pozwala zorientować się, że rozmawia się z osobą, która o tej branży rzeczywiście wiedzę ma ogromną.
Bo jest hotelarz i hotelarz. Ważne by wybrać dobrze. Zwłaszcza gdy ma się przed sobą wydanie znacznej sumy, nie zawsze własnych pieniędzy i w perspektywie inwestycję na kilkanaście i więcej lat.
A źle zaprojektowany obiekt hotelowy to przez lata wyższe koszty jego prowadzenia, niższy popyt lub konieczność stosowania niskich cen, a i przy ewentualnej sprzedaży nieruchomości - niemożność uzyskania spodziewanej ceny za nieruchomość.
Pomyślcie o ty wybierając osobę, która ma wam pomóc.
Powodzenia!

Autor: (-) Jacek Piasta

Szukasz pomocy?
Napisz do mnie: jpiasta@e-hotelarstwo.com
Zadzwoń: 606 207 270

 

POST SCRIPTUM

Zawsze fascynowało mnie, jak jest z pilotami samolotów

Kto pilotuje jako kapitan największe pasażerskie odrzutowce świata: Airbusy czy Boeingi? Te zabierające po 400-500 pasażerów?

Piloci umiejący pilotować awionetki lub samoloty do oprysków rolniczych? Piloci myśliwców? A może piloci śmigłowców szturmowych, czy ciężkich śmigłowców transportowych? Albo dwudziestoparoletni młodzieńcy?

Nie, nie, nie. Nawet jeśli ktoś ma licencję pilota samolotów pasażerskich - to jeszcze daleko mu do latania. By pilotować dany samolot pasażerski trzeba mieć na niego uprawnienia. Na konkretny typ samolotu. Jeśli ktoś ma uprawnienia do latania dużymi Airbusami, to nie może pilotować Embraera.

By zostać kapitanem samolotu pasażerskiego trzeba mieć wieloletnie doświadczenie w lotnictwie i ogromny tzw. nalot ogólny, czyli liczbę wylatanych godzin. Minimum to 1.500 godzin, ale w wielu liniach te minima to 3.000 lub nawet 5.000 godzin.
Pilot pilotowi nie równy. Nie ma co do tego wątpliwości.

Myślisz o inwestycji? Planujesz hotel? Obiekt hotelarski?Pomyśl komu zawierzasz
© 2009-2023 Hotelarstwo. Istnieje od wieków.
Projekt & cms: www.zstudio.pl