Hotelarstwo
Dzisiaj jest: Sobota, 20 Kwiecień 2024, imieniny Czesława i Agnieszki
Szukaj w serwisie:    

Nadmuchajmy sobie hostel  2009-12-01

Kapsztad ma mieć swój luksusowy transatlantyk „Queen Mary 2” przerobiony na największy pływający hotel, Haga ma noclegi w wycofanych ze służby na platformach wiertniczych, ognioodpornych szalupach ratunkowych. A Polska? Polska ma „Anitę” i „Aldonę”, czyli dwie barki hotelowe zacumowane na Wiśle w Warszawie. A może by tak nadmuchać kolejne wodne miejsce noclegowe?
Na co może się komuś przydać używana, nieco połatana i stara pneumatyczna tratwa ratunkowa? Jeśli prawdą okazałby się wieszczony od chwili przyznania Polsce prawa do organizacji EURO 2012 totalny brak miejsc noclegowych dla kibiców, to taka tratwa, a raczej kilkaset tratw rzuconych na wody Warty, Wisły i Odry, a nawet Zatoki Gdańskiej, mogłoby uratować honor polskiego hotelarstwa.
Na szczęście problemu z miejscami noclegowymi dla gości piłkarskiego turnieju być nie powinno, ale tratwy mogą się – jak najbardziej – przydać. W tratwie, a najlepiej w kilku tratwach, można urządzić atrakcyjne, bezpieczne i przytulne sezonowe miejsca noclegowe. Pneumatyczne tratwy ratunkowe składają się z co najmniej dwóch oddzielnych, wypełnionych powietrzem pierścieni wypornościowych, które zapewniają pływalność. Dodatkowo, w połączeniu z grubą, gumową podłogą doskonale zabezpieczają przed chłodem i wilgocią. Górna część tratwy to nic innego, jak namiot. Jest on o wiele lepiej zabezpieczony przed przenikaniem wody i wiatru od swego lądowego bliźniaka. Dzięki stosunkowo niedużym wymiarom złożone tratwy idealnie nadają się do przewożenia z miejsca na miejsce, a przygotowanie ich do użytku, czyli pompowanie, może odbywać się za pomocą butli ze sprężonym powietrzem lub małego kompresora. Potem wystarczy wyposażyć wnętrze w karimatę czy materac oraz śpiwory lub pościel i baza noclegowa gotowa.
Najmniejsze tratwy o średnicy 2,5 metra mieszczą 4 osoby. Ponieważ dostępne są również bardziej pojemne – ale i odpowiednio większe – modele mogące pomieścić 6, 8, 15, 30, a nawet 100 osób, możliwa jest konfiguracja dowolnej wielkości obiektu noclegowego. Najmniejsze z tratw można kupić na wyprzedażach używanego i starego (często nieużywanego, ale pozbawionego już atestów morskich) sprzętu w Hamburgu czy Rotterdamie za równowartość 200-300 złotych. Można też i taniej. W sumie przygotowanie takiej jednostki mieszkalnej może zamknąć się kwotą niższą od 500 zł. Jeśli kilka takich „jednostek” zacumujemy w atrakcyjnym miejscu, np. nad jednym z Wielkich Jezior Mazurskich i zapewnimy dostęp do sanitariatów, to spełnimy minimum wymagań gości. A z czasem możemy uzupełnić ofertę o miejsce na grilla, sklepik, bar, prysznice i wszystko, co nam przyjdzie do głowy i przypadnie do gustu klientom. Tratwy mogą być samodzielnym ośrodkiem noclegowym, jednak mogą być też doskonałym sezonowym uzupełnieniem oferty standardowych obiektów noclegowych zlokalizowanych nad brzegami jezior, rzek, czy kanałów. Tym bardziej, że dla pewnej grupy turystów będą one nie tylko miejscem noclegu, ale również atrakcją samą w sobie. A takiej gratki nie przepuszczą i media, i żaden szanujący się przewodnik po regionie.
Andrzej Szafrański
© 2009-2023 Hotelarstwo. Istnieje od wieków.
Projekt & cms: www.zstudio.pl