Fot. Quelle: Jesco Denzel / Presse- und Informationsamt der Bundesregierung via www.bundespraesident.de |
Według monachijskiego „SüddeutscheZeitung", Berlin będzie się starał, by w trakcie ewentualnych podróży na Ukrainę podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej przedstawicieli niemieckiego rządu ograniczyć do minumum ich kontakty z przedstawicielami ukraińskich władz. Komentator ukazującego się w Lipsku "Leipziger Zeitung" odrzuca jednak możliwość zbojkotowania mistrzostw: „Bojkot nikomu nie pomoże". Jednak należy zrezygnować ze wszystkiego, co mogłoby pomóc Janukowyczowi (prezydentowi Ukrainy – przyp. Red.) w pokazaniu się jako "mąż stanu na skalę europejską".
Niemiecka reprezentacja ma rozegrać trzy pierwsze mecze mistrzostw właśnie na Ukrainie - we Lwowie i w Charkowie.
Protest prezydenta Niemiec nie jest pierwszym w historii, gdy polityka miesza się ze sportem, czego najlepszym przykładem był zbojkotowanie Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w roku 1980 w proteście przeciwko inwazji ZSRR na Afganistan. Nie jest też pierwszym głosem uderzającym w wizerunek naszego partnera przy organizacji tegorocznego turnieju piłkarskiego, czego przykładem były ostre słowa szefa UEFA Michela Platiniego skierowane do ukraińskich hotelarzy („Szef UEFA: „bandyci i oszuści” pompują ceny noclegów na Euro 2012”- www.e-hotelarstwo.com/aktualnosci/turystyka_baza_noclegowa?more=1085431453). Wprawdzie słowa nie były ponoć tak ostre, bo pojawiły się ostatnio wyjaśnienia, w których informowano, że słowa szefa UEFA zostały przekręcone przez dziennikarzy. Jednak antyreklamowy wydźwięk pozostaje, ty bardziej, że bardzo wysokie ceny oferowane przez ukraińskie hotele podczas Euro 2012 są faktem.
W połączeniu z dotychczasowym wizerunkiem Ukrainy, małą wiedzą, czy wręcz nieznajomością tego kraju wśród obywateli Europy Zachodniej i ich obawami, sprawia to, że na Ukrainę wybiera się o wiele mniej kibiców, niż przypuszczali organizatorzy. Jakąś próbą ratowania sytuacji jest inicjatywa taniego przewoźnika Ryanair, który przy wsparciu rządu Ukrainy uruchomiłby tanie połączenia z miastami tego kraju podczas Euro 2012. W konsekwencji doprowadziłoby to nie tylko do odwiedzenia Ukrainy przez większą niż zanosi się obecnie liczbę kibiców, ale także do obniżki cen hoteli przed Euro 2012.
Na ile, i czy w ogóle, na zamieszczaniu wokół części Euro 2012 na Ukrainie, może skorzystać Polska, nie wiadomo. Ale jeśli nawet, to raczej w niewielkim stopniu. Najbardziej zagorzali kibice swych drużyn i tak – niezależnie od opinii - pojadą by je oglądać. Natomiast na wahających się, czy w ogóle wybrać się na turniej, czy to w Polsce, czy na Ukrainie, wszelkie negatywne skojarzenia z turniejem, mogą podziałać odstraszająco.
Zdjęcie: Joachim Gauck, Prezydent Niemiec. Fot. Quelle: Jesco Denzel / Presse- und Informationsamt der Bundesregierung via www.bundespraesident.de