Bezhołowie i wolna amerykanka panowały w używaniu nazw: pensjonat, hotel - przez ponad dwie dekady. Dzięki drobiazgowej, żmudnej i konsekwentnej pracy pracowników właściwych departamentów Urzędów Marszałkowskich - zainspirowanych przez Najwyższą Izbę Kontroli - na przestrzeni ostatnich lat praktycznie wyeliminowane zostały z rynku nielegalne pensjonaty i hotele.
Urzędy Marszałkowskie rękami swoich pracowników wykonały bardzo dużą i bardzo potrzebną pracę.
Sytuacja nie jest równa we wszystkich województwach, nie wszystkie Urzędy Marszałkowskie należytą wagę przywiązują do tej kwestii, ale w skali całej Polski nastąpiła gruntowna poprawa sytuacji.
Po 1990 roku przez dwie dekady, każdy kto wynajmował pokoje i świadczył usługi noclegowe - mógł sobie na budynku powiesić słowa: hotel lub pensjonat. I choć oficjalnie były zastrzeżone dla obiektów skategoryzowanych, to w praktyce panowała wolna amerykanka i prawo nie było skutecznie egzekwowane. Hotelarze się denerwowali, ponosili straty, cierpiała opinia o hotelach wśród obywateli - a nieuczciwa konkurencja kwitła w najlepsze.
Najśmieszniejsze i najgłośniejsze przykłady 'hoteli' trafiały do prasy.
Ale po co było 'kategoryzować' obiekt, ponosić koszty, spełniać wymogi, podlegać kontrolom i nadzorom, skoro można było taniej, szybciej i bezkarnie - powiesić sobie szyld 'Hotel' czy 'Pensjonat' i drwić z sąsiada, który miał legalny i skategoryzowany 'Pensjonat'?
Były w Polsce całe regiony, gdzie nielegalne pensjonaty sąsiadowały ze sobą kilometrami, a ze skategoryzowanych frajerów śmiały się całe wsie.
Podobnie było z hotelami. Były miasta, w których ponad połowa hoteli występujących w spisach i internecie w ogóle w myśl prawa nie była hotelami.
Z roku na rok traciła na takim stanie rzeczy cała branża, bo zaufanie obywateli-klientów było z roku na rok coraz niższe. A nielegalnych 'hoteli' i 'pensjonatów' przybywało wraz z rozwojem branży obiektów noclegowych. Protestowały organizacje branżowe, problem widziały lokalne samorządy najsłynniejszych polskich kurortów, no i legalni hotelarze.
Aż Urzędy Marszałkowskie wzięły się ponad 7 lat temu za uporządkowanie sytuacji.
Właściwe wydziały Departamentów Sportu i Turystyki zaczęły przeglądać bazę noclegową na podległych im terenach.
Ruszyły kontrole w terenie, weryfikacje dokumentów - zaczęto przywracać normalność.
Jednym z przyczynków zmiany podejścia Urzędów Marszałkowskich była kontrola pn. 'Przestrzeganie warunków świadczenia usług turystycznych' (P/12/192) podjęta przez Najwyższą Izbę Kontroli. Celem tej kontroli była ocena realizacji w latach 2010-012 (trzy kwartały) zadań między innymi przez marszałków województw w zakresie przestrzegania przez przedsiębiorców warunków świadczenia usług turystycznych, w tym w szczególności regulacji rynku turystycznego i ochrony praw klientów usług turystycznych.
Obecnie, w 2019 roku próżno szukać budynku jak na załączonym zdjęciu, z dumnym słowem 'Hotel'. Poznikały też generalnie: HOTELik i tym podobne.
Ale wciąż na krajowym rynku można znaleźć 'hotele' i 'pensjonaty', które nie widnieją w Centralnym Wykazie Obiektów Hotelarskich Ministerstwa Sportu i Turystyki (www.turystyka.gov.pl).