Fot. apsz |
Gorzej, że większość z oferowanych obiektów może okazać się niesprzedawalna. W każdym razie za obecną cenę. Bo właściciele tylko niektórych obiektów chcą ich się pozbyć za wszelką cenę. Większość liczy na zarobek lub osiągnięcie ceny, w której zwrócą im się nie tylko nakłady poniesione na budowę, ale również koszty poniesione na dotychczasowe utrzymanie obiektu. Dlaczego? Bo wiele z wystawionych na sprzedaż jest nierentowna lub trwale nierentowna. Najczęściej mają na to wpływ błędy popełnione już na etapie planowania: wyboru lokalizacji, „dopasowania” do niej parametrów takich jak wielkość, standard, czy oferta. W wielu przypadkach o malej atrakcyjności decydują także zbyt duże w stosunku do efektu nakłady poniesione na budowę, nieergonomiczność i mała troska o oszczędne parametry eksploatacji. Wiele takich hoteli nie ma żadnych szans na osiągnięcie rentowności. Osiągnięciu pożądanych przez sprzedających cen nie sprzyjają także: ani obecny kryzys finansowy, ani wzrost konkurencji na rynku noclegowym. Ofert dobrych obiektów, takich, które nie tylko zarabiają na siebie, ale także wypracowują zysk jest niewiele, a i te nie są z reguły ogłaszane publicznie.
Warto też zwrócić uwagę, że ostatnio przybywa na rynku ofert działek z przeznaczeniem pod budowę obiektów hotelowych, czy wręcz z gotowymi projektami. To także świadczy o porzucaniu przez niektórych inwestorów – mniej zasobnych lub mniej profesjonalnych, bo traktujących hotel nie jako przedmiot działalności, ale lokatę nadwyżek kapitału - myśli o budowie własnego hotelu.
O rynku wtórnym hoteli pisze dzisiejsza „Rzeczpospolita” w materiale „Hotele nad Wisłą zmieniają właścicieli tuż przed Euro 2012”: www.ekonomia24.pl/artykul/706160,838147-W-Polsce-jest-do-sprzedania-200-250-hoteli.html