Fot. apsz |
Pierwsze miesiące tego roku przyniosły także wyraźne wyhamowanie rynku wschodnioeuropejskiego. Wprawdzie frekwencja rosła nieco szybciej niż „średnia kontynentalna” (2,2 pkt. proc. do 52 proc.), to spadła i średnia cena pokoju (spadek o 2,6 pkt. proc. do 84,97 euro), i przychody na jeden dostępny pokój (spadek o 0,5 pkt. proc. do 44,14 euro).
Wygląda więc na to, że po bardzo dobrym ubiegłym roku, gdy Europa Wschodnia przodowała w dynamice wzrostu wskaźników, region dostał zadyszki, przestał gonić i zmniejszać dystans do krajów Europy Zachodniej i Północnej. Bo o ile kraje naszej części kontynentu nie odstają jeszcze specjalnie od średniej europejskiej, to od krajów z zachodniej części kontynentu, które osiągają najlepsze wyniki, nadal dzieli nas przepaść. Frekwencja w naszych hotelach jest mniejsza o 14 proc., ceny niższe o ponad jedną czwartą (25,6 proc.), zaś przychody na jeden dostępny pokój gorsze o ponad jedną trzecią (36,2 proc.).
W porównaniu z naszą częścią kontynentu, nawet znajdująca się w kryzysie od kilkunastu miesięcy południowa część Europy może pochwalić się lepszymi wynikami osiąganymi przez hotele. Frekwencja jest w nich większa o 3,5 proc., ceny pokoi wyższe o 9,68 euro, zaś przychody na dostępny pokój większe o 8,36 euro. Dodatkowo, rynkom hotelarskim tego regionu udało się wreszcie zahamować spadki i w ciągu czterech pierwszych miesięcy roku, wszystkie podstawowe wskaźniki hotelarskie odnotowały dodatnią dynamikę.