Fot. mw |
Latem ub.r. jeden z gości ekskluzywnego hotelu położonego opodal gdańskiej starówki, zorientował się, że nie ma komórki i że musiał ją zgubić lub zostawić w hotelu, najprawdopodobniej w restauracji. Pytał w recepcji, jednak nikt o telefonie nic nie wiedział. Gościowi zależało przede wszystkim na zapisanej w aparacie bazie danych, więc zaczął wydzwaniać na swój numer. Gdy w końcu ktoś odpowiedział sms-em, zaproponował znaleźne, jednak „znalazca” komórki targował się podbijając cenę. Podczas „wymiany”, w policyjną zasadzkę, wpadło dwóch młodych pracowników hotelu.
„Problemy zaczęły się dopiero na etapie prokuratora, który uznał, że nie ma podstaw, by pracownikom hotelu zarzucić kradzież i postępowanie po prostu umorzył”, pisze „Gazeta Trójmiasto”, która szczegółowo opisuje zdarzenie w materiale „Jak dyplomata w Gdańsku stracił i odzyskał telefon.”
Problemu w niezbyt uczciwym postępowaniu mężczyzn dopatrzyła się natomiast dyrekcja hotelu, która zwolniła obu „przedsiębiorczych” pracowników, a pokrzywdzonemu gościowi, w ramach przeprosin przyznała talon na kolację w hotelowej restauracji.
Zdjęcie: Sala restauracyjna w hotelu.